12

Jeżeli zjawisko to jest charakterystyczne dla całej kultury człowieka, to szczególnie wyraźnie wystąpiło ono w
momencie pojawienia się osad miejskich oraz formowania się pierwszych państw. Od tej chwili człowiek żyje w niemal
całkowicie sztucznym środowisku. Miasto jest światem odosobnionym, mikrokosmosem całego ludzkiego doświadczenia.
Poprzez produkcję i wymianę swych wyrobów rzemieślnik uzyskuje surowce, w tym również konieczną żywność. Specyficzne
formy społeczeństwa, w którym człowiek żyje, decydują o sposobach spędzania czasu, natomiast religia czy system
filozoficzny cywilizacji kształtują jego myśli. Amerykański historyk Lewis Mumford stwierdził:
“Rozwój ludzkich umiejętności, wzbogacanie człowieczego “ja” – być może po raz pierwszy wyłaniającego się
spod powłoki grupowej świadomości, podział właściwych ludziom rodzajów aktywności na wyspecjalizowane zawody,
wreszcie odbicie owych zjawisk w strukturze miasta – wszystko to są aspekty jednego procesu: narodzin cywilizacji”.
Cywilizacja, jakkolwiek byśmy ją określali, jest czymś wyjątkowym w doświadczeniu ludzkim. Lecz nie jest ona
jakimś pojedynczym “wypadkiem”, bo cywilizacje pojawiały się w różnych okresach i na różnych obszarach. Dopiero teraz
zaczynamy ów fakt rozumieć.

Zagadnienie początku
Społeczeństwa wczesnomiejskie były często do siebie podobne, choć zamieszkiwały różne części świata. Piramidy
egipskie są porównywane z piramidalnymi świątyniami Majów, a bogate pochówki władców Ur w Mezopotamii, zawierające
wozy i liczne ofiary ludzkie, przywodzą na myśl groby pierwszych władców Chin w Anjangu. Tego rodzaju analogie można by
mnożyć. W początkach naszego stulecia oparto na nich wiele pomysłowych teorii.
Starano się wykazywać, że cywilizacja miała jedno źródło pochodzenia. Dla australijskiego etnologa, sir Graftona
Elliota Smitha (1871-1937), był nim Egipt i stąd właśnie “dzieci słońca” miały przenosić podstawy techniczne i ideowe
cywilizacji do odległych zakątków ziemi, przez morza i kontynenty, tak że nawet Ameryka odczuła wpływy tej “heliolitycznej”
kultury z megalitami i kultem słońca. Inni autorzy, a wśród nich lord Raglan, podkreślali znaczenie Sumeru a nie Egiptu, jednak
ich idee w gruncie rzeczy odpowiadały tezie Smitha. Ta koncepcja przetrwała do dziś w poglądach Thora Heyerdahla, który
sam wybudował statek podobny do tych, jakich wedle niego używali dawni Egipcjanie, i wypłynął taką jednostką na ocean.
Podobne teorie nie są całkiem pozbawione podstaw, co wykazała wyprawa tratwy “Kon Tiki”. Jednak, zgodnie ze
zdrowym rozsądkiem, jeśli cywilizacja powstała w dolinie Nilu, to taki sam proces był również możliwy w innych rejonach
świata. Niekiedy też dowodzono, że tak skomplikowana sekwencja splecionych ze sobą zdarzeń mogła zajść tylko jeden raz w
historii człowieka. W podobny sposób traktowano narodziny metalurgii, jednakże brak dostatecznego uzasadnienia dla takiego
podejścia. Muszą tu decydować fakty.
W ciągu ostatnich 20-30 lat koncepcja dyfuzjonistyczna, zakładająca, że większość najważniejszych wynalazków
została dokonana tylko raz, a następnie rozprzestrzeniła się poprzez kontakty między ludźmi na różne obszary, nie cieszyła się
popularnością. W szczególności pogląd hyperdyfuzjonistów, którzy upatrywali początek wszystkich cywilizacji w Egipcie
wygląda absurdalnie. Nie poświadczają go odpowiednie dowody, a obalają liczne świadectwa lokalnych procesów
rozwojowych. Ponadto dysponujemy obecnie dobrą chronologią dla różnych obszarów, opracowaną na podstawie dat
radiowęglowych oraz ich kalibracji. Nie możemy już traktować prehistorii Europy jako mówiąc słowami Gordona Childe’a
“oświecenia barbarzyństwa europejskiego przez cywilizację bliskowschodnią”.
Oczywiście można nadal twierdzić – jak czyni to paru dyfuzjonistów – że kultura Egiptu miała znaczny wpływ na
kulturę Ameryki Środkowej. Jednak wedle opinii większości badaczy ludność Ameryki samodzielnie rozwinęła gospodarkę
rolną, tworząc podstawy dla mezoamerykańskiej cywilizacji.

Dodaj odpowiedź