Interdyscyplinarne badania nad początkami miast nie ograniczają żadną miarą do prehistorycznych, względnie
wczesnopaństwowych społeczeństw. Rozwój społeczeństw miejskich w Europie w okresie I tysiąclecia n.e. poznany został w
Skandynawii, północnej Europie i w Wiekiej Brytanii (obrazują to prace Zespołu do Badań Winchesteru). Studia nad
powstaniem wczesnych społeczeństw prowadzone są obecnie na całym świecie i nasza wiedza na temat natury i początków
cywilizacji jest konsekwentnie powiększana.
Perspektywy
Przez ponad stulecie, aż do lat pięćdziesiątych naszego wieku, studia nad początkami cywilizacji łączyły się
nierozerwalnie z odkopywaniem wielkich ośrodków świata starożytnego oraz publikowaniem drobiazgowych opisów
znalezisk. Dzięki temu obraz egzystencji wczesnych społeczeństw stawał się coraz jaśniejszy. Wymieńmy tu Hetytów,
mieszkańców miast doliny Indusu, Olmeków czy Minojczyków, o których istnieniu niemal niczego nie wiedziano przed
wielkimi odkryciami i pionierskimi wykopaliskami z ubiegłego stulecia i początków XX w. Dokonania wielkich pionierów sir
Austena H. Layarda (1817-1894) i sir Leonarda Woolleya (1880-1960) w Mezopotamii, a sir Arthura Evansa (1851-1941) na
Krecie, czy też pierwsze odkrycia kolumbijskich ośrodków Ameryki położyły trwały fundament pod nasze rozumienie tych
cywilizacji, których pamiątki wydobyto wówczas na światło dzienne.
Dzisiaj jednak, aczkolwiek mnóstwo pytań czeka wciąż na odpowiedź, dysponujemy już wieloma danymi i
technikami naukowymi m.in. metodami chronometrycznymi a rozwój nowych procedur badawczych przebiega bardzo
szybko. We współczesnych pracach dotyczących niektórych obszarów punkt ciężkości przesuwa się zatem z odkrywania i
rekonstruowania na rozumienie i wyjaśnianie. Systematyczne studia porównawcze wczesnych cywilizacji których jednym z
pionierów był Amerykanin Julian Steward (1902-1972), autor książki Theory of Culture Change (Teoria zmiany kulturowej,
1955) zyskały znów poważne podstawy. Podejmowane są konsekwetne próby rozwinięcia modeli heurystycznych, które
proponowałyby rozwiązania problemu jak i dlaczego poszczególne cywilizacje wyłoniły się w różnych czasach i w różnych
rejonach globu. Podejście takie zdaje się wypierać proste odtwarzanie “twardych faktów” związanych z narodzinami
cywilizacji. Stało się jasne, że nie ma jednej cywilizacyjnej drogi rozwoju, że nie istnieje wzorzec unilinearnej ewolucji, którą
przechodziłyby niezależnie wszystkie wczesne społeczeństwa tak jak stanowczo nie istniało pojedyncze centrum, z którego
mogłyby się rozprzestrzenić wszystkie ważniejsze zdobycze ludzkości. Aby uzasadnić hipotezę ewolucji multilinearnej
wystarczy powiedzieć, że do cywilizacji prowadzą różne drogi. Fakt ten nie ulega obecnie wątpliwości.
Niektórzy uczeni podkreślają znaczenie pewnych czynników intensyfikacji produkcji żywności, rozwoju technologii,
konieczności zmian, wywołanej przez powiększenie się populacji, czy też potrzeby organizacji, wynikającej ze
współzawodniczenia o rzadkie dobra. Są to wszystko niewątpliwie ważne czynniki, ale coraz wyraźniej zdajemy sobie sprawę,
że nie da się sformułować nawet w przypadku pojedynczej cywilizacji naprawdę adekwatnego wytłumaczenia, które
opierałoby się tylko na jednym ze wspomnianych czynników. Trzeba rozważyć kilka z nich łącznie, aby mogły utworzyć
całość, którą można nazwać wyjaśnieniem “multiwariacyjnym”. Jedną z dróg formalizacji takiego podejścia jest zastosowanie
teorii systemów. Tą metodą posłużył się autor niniejszego szkicu (przy badaniach prehistorii obszaru egejskiego) w pracy The
Emergency of Civilization (1972), gdzie podjęta została próba wyjaśnienia dynamiki zmian w ewolucji cywilizacji.
Nieprzerwany rozwój ujęty jest tu jako pochodna swego rodzaju “efektu mnożenia”, zachodzącego między
podsystemami, dzięki któremu zmiana w jednym ułatwia raczej niż blokuje zmianę w drugim; inaczej mówiąc, podsystemy
oddziałują na siebie wzajemnie dla przykładu: na podsystem rolniczy wpłynął postęp technologiczny w wytwarzaniu narzędzi,
a ten z kolei wyniknął z rozwoju produkcji w podsystemie kopalnictwa. W sumie więc zachodzi pewien postęp, który
“przezwycięża” negatywne sprzężenia zwrotne (zwiększenie wydajności w jednym systemie może zmniejszać produktywność
drugiego).